wtorek, 5 sierpnia 2008

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

Tia...
Rozmawiam często w ludźmi na temat ochrony danych osobowych (bo taki gadatliwy jestem) i dość często słyszę zdanie, że jest to zbędny kłopot dla przedsiębiorców, że to dodatkowe wydatki, że to kłopoty w codziennej pracy.
Ha...
No tak, że to dodatkowy kłopot, to się zgodzę. Oczywiście trzeba zmienić przyzwyczajenia i np. pilnować zmiany haseł i nie pracować na koncie administratora. No, że dodatkowe wydatki, też się zgodzę, ale przecież za pracę należy płacić (pracodawca sam może przecież zdbać o bezpieczeństwo i papierkologię). Nie mogę natomiast zgodzić się, że jest to zbędny kłopot.
Dlaczego?
Proponuję zamienić się rolami i przyjąć rolę osoby, której to dane są przetwarzane. W sumie nie jest to takie trudne, bo przecież pracodawcy lub właściciele firm są też klientami, których dane są przetwarzane w różnych celach.
Pytanie: Czy właścicel/pracodawca chciałby, żeby jego dane przetwarzane były poza wszelkimi regulacjami? Przecież każdemu przysługuje ochrona danych i prywatności.
Bardzo dobzym przykładem jest bank PEKAO S.A. (bank ten zasłużył sobie na miano dożywotniego przykładu ignorancji i indolencji w zakresie chrony danych). Nie zostało tu dopilnowane bezpieczeństwo danych i dane wielu osoby wypłynęły do sieci.
Dla przypomnienia - dane chronione są podczas całego procesu przetwarzania - od momentu pozyskania do zniszczenia (http://nomadowyblog.blogspot.com/2008/06/przetwarzanie-danych.html).
Dlaczego ważny jest moment niszczenia? Nie wiem, czy panowie Kaczyńscy są zadowoleni z tego, że dokumenty PC (przeiceż ta partia już nie istnieje) wylądowały na śmietniku? Link Dość często zapomina się o wartości dokumentów w momencie zniszczenia - wydają sięwtedy przecież bezużyteczne.
Wpis ten dedykuję mojemu dzisiejszemu rozmówcy - właścicielowi firmy, który stwierdził, że na głupoty pieniędzy nie wyda, a uodo to kłody rzucone przedsiębiorczości.